Myślenie w kategoriach “jak szybko odprowadzić wodę deszczową z miasta, zamiast ją w mieście zatrzymać” jest nadal powszechne. Tymczasem kierowanie deszczówki bezpośrednio do cieków celem szybkiego się jej pozbycia jest rozwiązaniem przestarzałym. O problemach Potoku Służewieckiego z autorką projektu Parku nad Stawem Służewieckim i współprojektantką samego stawu (we współpracy z firmą Waga-Bart Zbigniew Bartosik), Agnieszką Kowalewską, rozmawiała dr Magdalena Puczko.
Podobne zagadnienia, w szczególności tematy renaturyzacji cieków w miastach, prowadzenia kampanii społecznych i edukacyjnych o ekosystemach dolin rzecznych oraz kształtowania frontów wodnych, będziemy poruszać w trakcie programu szkoleniowego Miejskie ekosystemy dolin rzecznych. Zgłoszenia przyjmujemy do 5 marca.
Magdalena Puczko: Przykładem cieku “z problemem” na terenie zurbanizowanym jest Potok Służewiecki w Warszawie. Ale można pod niego podciągnąć niemal każdy ciek na obszarze miejskim w Polsce. Jakie problemy mamy w miastach?
Agnieszka Kowalewska: Zacznijmy od systemów kanalizacji. Buduje się je obecnie w miastach w systemie rozdzielczym, czyli osobno biegnie kanalizacja sanitarna ze ściekami komunalnymi, a osobno – kanalizacja burzowa (deszczowa). Zbiera ona wodę deszczową i roztopową z wybetonowanych, a więc uszczelnionych nawierzchni, np. parkingów, chodników, dachów czy jezdni. Ale dawniej budowano głównie systemy ogólnospławne.
Stare instalacje jednak wciąż dominują?
Tak, nie wymieni się ich przecież ot tak. I stanowią ogromny problem w większości miast. W kanalizacji ogólnospławnej płynie dosłownie wszystko. Podczas dużych opadów nawalnych taka kanalizacja się przepełnia i potrafi wybijać. W starych dzielnicach miast często widać tego efekty. W przepełnionej rurze następuje cofka i woda wybija z kanalizacji w górnej części ulicy.
Jak sobie z tym radzić?
Są różne sposoby radzenia sobie z tym wyzwaniem. Na przykład w Warszawie podjęto ogromną inwestycję, polegającą na wybudowaniu potężnych kolektorów retencyjnych na kanalizacji ogólnospławnej. Kolektory to pojemne, podziemne zbiorniki, które będą magazynowały okresowy nadmiar wody. Będą do nich trafiały ścieki rozcieńczone wodą deszczową, które następnie będą kierowane stopniowo do oczyszczalni ścieków Czajka.
[Przy tej okazji cytujemy fragment artykułu poświęconego budowie kolektora Wiślanego, dostępnego na stronie MPWiK: Realizacja tych inwestycji jest wynikiem m. in obserwacji zmian klimatycznych – pozwoli na minimalizowanie ryzyka powstawania takich zjawisk jak zalewiska i podtopienia w czasie gwałtownych opadów.]
Kolektory wzdłuż Wisłostrady to ogromna inwestycja. A jak z okresowym nadmiarem deszczówki radzi sobie niewielki Potok Służewiecki?
Miewa kłopoty. W przypadku systemu rozdzielczego, wodę deszczową po podczyszczeniu można kierować do zbiorników i cieków takich jak np. potoki. Tak dzieje się w przypadku Potoku Służewieckiego. Pojawia się jednak problem. Zlewnia zurbanizowana jest wielka i ma bardzo duży spływ powierzchniowy, ponieważ jest uszczelniona – zabudowana, pokryta zabetonowanymi powierzchniami. W te powierzchnie woda nie wsiąka. Cała deszczówka spływa szybko do kanalizacji, a następnie do cieku. Gdyby zlewnia zachowała elementy naturalne, woda wsiąkałaby w podłoże jak w gąbkę, redukując i opóźniając spływ wody do cieku. W miastach podczas ulewnego opadu ciek – odbiornik wody z kanalizacji deszczowej – nagle przybiera. Często nie jest w stanie przyjąć wody z całej zlewni i wylewa. Są to tzw. powodzie błyskawiczne, które zdarzają się coraz częściej.
Czyli takie podtopienia zdarzają się w zlewni Potoku Służewieckiego?
W przeszłości zdarzały się wielokrotnie. W rejonie ulicy Arbuzowej niejeden raz podtapiało ludziom domy, zalewało piwnice i ulice. Na Potoku Służewieckim istnieje jednak możliwość zwiększenia retencji. Co więcej, w jego przypadku zbiorniki retencyjne już istnieją, tylko trzeba je zrekultywować i uruchomić. Można by było także zrenaturalizować sam Potok, podobnie, jak to zrobiono w Łodzi na Sokołówce lub w Radomiu na Mlecznej. Jednak sam Potok nie jest w gestii miasta, tylko znajduje się we władaniu Wód Polskich. Poza tym obowiązujący plan miejscowy jest stary i uniemożliwia jego meandryzację. Bardzo często w miastach obowiązują jeszcze plany sprzed 20 i więcej lat, które nie odpowiadają na współczesne potrzeby. Należałoby je zmienić…
Opowiedz o “twoim” zbiorniku retencyjnym. On znacznie poprawił sytuację.
W latach 2013-2015 Urząd dzielnicy Mokotów zmienił wyschniętą, zarośniętą i zanieczyszczoną nieckę stawu przy ul. Rzymowskiego w zbiornik retencyjno-przepływowy znany obecnie jako Staw Służewiecki. Projektowałam go wspólne z hydrologami i hydrotechnikami z firmy Waga-Bart. Chcieliśmy, aby ten zbiornik był nie tylko technicznym obiektem retencyjnym, ale także ważnym elementem przyrodniczym dzielnicy. Nadaliśmy mu formę stawu łagodnie wpisanego w krajobraz otaczającego parku. Zbiornik ma kształt łezki, jest obsadzony szuwarową roślinnością, ma trzy wyspy dla ptaków i pomost rekreacyjny oraz pływającą fontannę, która służy nie tylko estetyce, ale także napowietrzaniu wody. Wyspom pozwoliliśmy zarosnąć samoistnie, aby miały jak najbardziej naturalny charakter. Warszawiacy chętnie odpoczywają nad stawem, który nazywany jest Służewieckim Balatonem.
Od kiedy wybudowano staw, Potok Służewiecki znacznie rzadziej i mniej wylewa, ale czasem woda jest nadal wysoka. W czerwcu 2020 r. woda wylała na zieleń i ścieżkę rowerową w Wilanowie, na szczęście wielkich szkód nie było. Później nie było już takich sytuacji. Przypomnijmy, że przed budową Stawu Służewieckiego niemal co roku zalewało i podtapiało rejon ulicy Arbuzowej.
A co z innymi zbiornikami retencyjnymi na Potoku Służewieckim?
Idąc Dolinką Służewiecką w kierunku Służewskiego Domu Kultury, czy w stronę kościoła św. Katarzyny, zobaczysz po drodze zbiorniki, które czasami są wypełnione wodą, czasami nie. Co ciekawe, w niektórych miejscach intensywnie gospodarują bobry.
Piotr Zakrzewski, zastępca kierownika Działu Rozwoju Wód w Zarządzie Zieleni w Warszawie, wyjaśnia, że Zarząd w grudniu 2022 r. zakończył inwestycję mającą na celu przywrócenie retencji w 10 zbiornikach wodnych w Parku nad Stawem Służewieckim. Odtworzono połączenia pomiędzy stawami i wykonano dwa ujęcia wody z Potoku Służewieckiego w celu zasilenia wodą parkowych zbiorników oraz dla potrzeb przejęcia części fali powodziowej w trakcie wezbrania wód w Potoku. W efekcie działań uzyskano retencję stawów na poziomie 27 tys. m3. Nie rozwiązuje ona problemu powodziowego Potoku ale każda dodatkowa retencja w zlewni tego cieku jest cenna.
Wody z Potoku obecnie przepływają częściowo przez stawy, w których następuje podczyszczenie wód w naturalnych biofiltrach trzcinowych (redukcja osadów i biogenów). Dzięki wykonanym ujęciom wody możemy stale utrzymywać właściwy poziom w zbiornikach i sterować poziomem ich napełnienia.
Zarząd Zieleni Miejskiej w Warszawie mimo trudności działa. Domyślam się, że ma pełne ręce “roboty” bo uwarunkowania formalno-prawne do łatwych nie należą.
Tak. Są zaszłości, które trzeba wyprostować. Zbiorniki retencyjne zbudowano w latach 70-tych ubiegłego wieku. Później jednak doszło do zaniedbań i system nie działał jak należy, potem zmienili się zarządcy… To temat wymagający szerszej współpracy wielu podmiotów i zmiany starego planu miejscowego, w którym umieszczono zbyt restrykcyjne zapisy. Jednak dzisiaj myśli się inaczej o gospodarce wodnej, niż ćwierć wieku temu, kiedy aspekty techniczne dominowały nad przyrodniczo-krajobrazowymi.
W Gdańsku potoki i inne cieki też mają problemy. Jednak Gdańskie Wody radzą sobie z nimi modelowo.
Zdecydowanie. Wiele cieków w Gdańsku spływa z wysoczyzny do morza. Gdańsk stara się złapać deszczówkę w miejscu opadu i zatrzymać ją na wysoczyźnie, aby woda nie zalewała zabudowy na dolnym tarasie. W tym celu budują nowe zbiorniki retencyjne.
W postaci kaskad?
Tak, tworzą łańcuszki: ciek – zbiornik – ciek – zbiornik. To pozwala sterować spływem wody. Dodatkowo te zbiorniki wraz z upływem czasu zaczynają nabierać charakteru dzikiego, wpisanego w przyrodę, porośniętego roślinnością. Dzięki temu pełnią różnorodne funkcje, oprócz regulacyjnych retencyjnych – przyrodnicze siedliskowe oraz kulturowe. W Gdańsku znajduje się już kilkadziesiąt takich zbiorników, co umożliwia sensowne, racjonalne gospodarowanie deszczówką. Zbiorniki są uwzględniane w dokumentach planistycznych, a całość jest przemyślana od początku do końca. Gdańsk prezentuje z pewnością modelowe podejście do gospodarki retencyjnej w skali całego miasta.
Wracamy do Potoku Służewieckego w Warszawie. Na czym polega projekt MEW Służew?
Na Stawie Służewieckim zbudowano i uruchomiono w 2018 r. małą elektrownię wodną. To od niej pochodzi właśnie skrót MEW. Na potoku spiętrzono wodę zaporą i jazami w ramach przywracania funkcji retencyjnej stawowi. Dzięki temu można było wybudować tę elektrownię. Składa się ze śruby Archimedesa i automatyki sterującej. Produkuje prąd, który kierowany jest do sieci elektroenergetycznej w parku. To zielona energia, a jej produkcja, to kolejna korzyść z wybudowania Stawu.
Dziękuję za rozmowę.
Fundacja Sendzimira we współpracy z Urzędem m. st. Warszawy przygotowała Ścieżkę edukacyjną w Dolinie Służewieckiej na temat adaptacji miasta do zmian klimatu. Ścieżka umożliwia przeprowadzenie zajęć lekcyjnych w terenie. Przygotowaliśmy też specjalne materiały dla nauczycieli.
Zabieramy głos w sprawie rzek i cieków w miastach!
Polecamy również raport z seminariów eksperckich Zarządzanie miejskimi dolinami rzecznymi, które odbyły się w maju 2022 r. Raport prezentuje dobre praktyki z działań zrealizowanych w Polsce.
Opracowaliśmy wyniki z badania geoankietowego Rzeki Warszawy w oczach mieszkańców. Przeczytaj raport!