Menu Zamknij

Promowanie rozwiązań korzystnych z punktu widzenia środowiska przyrodniczego staje się coraz częściej istotnym aspektem polityki miejskiej w wielu polskich samorządach. Naturalnym i niezbędnym elementem takich przedsięwzięć jest zapewnienie zrównoważonego gospodarowania wodami odpadowymi.

Tu jednym z najpoważniejszych wyzwań okazuje się wysoki stopień uszczelnienia zabudowanych powierzchni, który nie sprzyja naturalnej retencji i infiltracji wód opadowych. Same dachy stanowią ok. 40 proc. powierzchni uszczelnionej na terenach zurbanizowanych – nic więc dziwnego, że ten element infrastruktury został dość szybko „przystosowany” zarówno do oczekiwań ekologów, jak i miejskich planistów i ekonomistów.

Zmienić szarości w zieleń

Rosnące na podłożu syntetycznym zabezpieczonym warstwą wodoszczelną rośliny nie tylko pochłaniają wodę z opadów, ale również zanieczyszczenia z powietrza. Przyciągając ptaki i owady tworzą niezbędne mieszkańcom miast nowe ekosystemy, a zatrzymując i filtrując część zanieczyszczeń, poprawiają czystość deszczówki, która spływa do miejskich zbiorników. Dodatkowo pokryte roślinami dachy nie nagrzewają się – tym samym ograniczając tzw. miejskie wyspy ciepła.

W szarych, gęsto zabudowanych centrach miast zielone dachy są także obiektami atrakcyjnymi estetycznie – umożliwiają wprowadzenie zieleni tam, gdzie ceny gruntów nie pozwalają już zakładać konwencjonalnych ogrodów i parków. Warto jednak pamiętać, że zielone dachy nie zawsze pozostają zielone – w Portland w USA takie konstrukcje nazywane są „ekodachami”, w celu zwrócenia uwagi na fakt, że ze względu na różny dobór roślin i okresowo gorszą ich kondycję – np. w okresach suszy, dachy nie zawsze mają zielony kolor.

Zobacz film o ekodachach z Portland

W Polsce zielone dachy nie są już nowością. Takie rozwiązania pojawiły się po raz pierwszy w Arkadach Kubickiego przy Zamku Królewskim czy Filtrach w Warszawie 125 lat temu. Chociaż większe zainteresowanie tym trendem nastąpiło pod koniec XX w, kiedy te rozwiązania na swoich dachach zaczęli wprowadzać deweloperzy i prywatni inwestorzy – wyjaśnia Agnieszka Czachowska, architektka zieleni i ekspertka Fundacji Sendzimira.

Kaszubskie i bydgoskie przykłady

Dwa lata temu budowę zielonego dachu zakończyli właściciele karczmy Viking w Starej Kiszewie na Kaszubach. Inspiracją była dla nich architektura skandynawska, chociaż zastosowane przy konstrukcji dachu rozwiązania opracowano w Polsce. Ciągle się uczymy jak  dbać o taki dach w naszym klimacie, być może dlatego pielęgnacja pochłania dużo czasu i środków. W Norwegii, gdzie mieszkaliśmy kilka lat, takie dachy są budowane i użytkowane masowo, a ich utrzymanie nie wymaga większych nakładów. Być może  stosowane tam technologie są bliższe naturze i  bardziej dostosowane do klimatu – zastanawia się  Beata Piekarska, właścicielka obiektu.

Mimo to uważa, że pomysł z zielonym dachem jest sprawdzającym się wyróżnikiem marketingowym rodzinnego biznesu, nierozerwalnie związanym z atmosferą, wystrojem wnętrz smakiem dań  w prowadzonej przez nią restauracji. W ostatnich latach do zielonej infrastruktury przekonały się też samorządy m.in. w Gdyni, Poznaniu, Bielsku Białej, Ełku – przykłady udanych realizacji zielonych dachów w naszych miastach można znaleźć w raporcie „Zielone dachy i żyjące ściany – systemowe rozwiązania i przegląd inwestycji w polskich gminach”. Biuletyn został zredagowany i wydany przez koordynatora projektu „Ogród nad głową” – Stowarzyszenie Gmin Polska Sieć „Energie Cités”. Materiały w nim zamieszczone przygotowali członkowie Polskiego Stowarzyszenia „Dachy Zielone” (PSDZ) – polskiego partnera projektu oraz przedstawiciele firm i polskich gmin-beneficjentów projektu, które już zrealizowały instalację zielonego dachu czy żyjącej ściany lub planują taką inwestycję

Na polskie Portland – miasto, które z ekodachów uczyniło swój wyróżnik wizerunkowy, wyrasta Bydgoszcz. Nad Brdą powstało już kilka takich realizacji – m.in. na dachach Akademii Medycznej, prywatnych osiedlach i garażach oraz – jako element międzynarodowego prestiżowego projektu budynku pasywnego, którym jest Centrum Demonstracyjne Odnawialnych Źródeł Energii przy Zespole Szkół Mechanicznych nr 2.

Warto szukać inspiracji

Chociaż samorządy dostrzegają wymierne korzyści z zastosowania zielonej infrastruktury, takie jak odciążenie systemów kanalizacyjnych, lepsza jakość wód w miejskich zbiornikach, poprawa mikroklimatu oraz piękno i zieleń w otoczeniu, ciągle stoją przed wyzwaniem, jakim jest opracowanie skutecznych programów zachęcania mieszkańców do wykonywania tego typu konstrukcji na dachach budynków prywatnych. Dobre praktyki w tym zakresie, na przykładzie wspomnianego już Portland, prezentuje w najnowszej publikacji Fundacji Sendzimira „Woda w mieście” Ewa Burszta- Adamiak.

Promowanie stosowania zielonych dachów w Portland odbywa się poprzez wsparcie finansowe i bardzo szeroką edukację. Zachęty finansowe obejmują m.in. zniżki w opłatach za wody opadowe. Mieszkaniec, który wykona ekodach na budynku, którego jest właścicielem, płaci o 35 proc. niższy rachunek za wody opadowe. Elementem „marchewki” finansowej są też dopłaty do każdego metra kwadratowego powierzchni zazielenionej w centrum miasta (2,5 USD/mkw.) oraz bezzwrotne granty (do 50 USD) za każdy metr kwadratowy ekodachu wykonanego na prywatnym budynku.

Miasto proponuje też deweloperom możliwość zabudowy terenu lub zrealizowania budynku o wyższej liczbie kondygnacji  w zamian za spełnienie określonych wymagań dotyczących zazieleniania powierzchni dachu. Z kolei wsparcie edukacyjne to bogaty zasób materiałów edukacyjnych i multimediów, dostępnych na stronie internetowej miasta takich jak np. praktyczny poradnik dla mieszkańców zainteresowanych stworzeniem takiej konstrukcji.

Więcej na ten temat w artykule w poradniku Fundacji Sendzimira Zrównoważony Rozwój – Zastosowania nr 5 pt. Mechanizmy finansowe gospodarowania wodami opadowymi w miastach.

Podobne wpisy