Stawy zajmują 30% powierzchni wszystkich zbiorników słodkowodnych na ziemi. Są ważnym elementem krajobrazu, także w miastach, gdzie ich brzegi przyjmują często kształt kameralnych bulwarów. Szukamy tam przestrzeni do spotkań i miejsca wyciszenia. W ostatnich latach stawy są przywracane naturze. Zachęcamy do lektury kolejnego tekstu z serii o bioróżnorodności. Przejdź na dziką stronę miasta.
Latem 2024 roku przeprowadziliśmy badanie, które miało sprawdzić między innymi, jaki jest stosunek mieszkańców do różnego rodzaju terenów zieleni. 45% respondentów zaznaczyło, że w ramach rekreacji korzysta w swoim otoczeniu z jezior i stawów. Bardzo długo panowało przekonanie, że ich linia brzegowa powinna być w mieście otwarta i dostępna. Projektanci chętnie sięgali po rozwiązania z użyciem betonu. Z czasem okazały się one mieć negatywne skutki przyrodnicze, i nie poprawiały aż tak wyraźnie walorów rekreacyjnych. Szczególnie, że brak stref roślinnych na brzegach zbiornika uniemożliwia naturalne oczyszczanie wody, co zwłaszcza przy falach upałów i suszy ma katastrofalne skutki. Zdecydowana większość badanych, bo 80%, uważa miasto za miejsce odpowiednie dla dzikiej przyrody, a połowa respondentów zalicza do niej także zbiorniki wodne z naturalnym brzegiem.
Jak może wyglądać renaturyzowany staw?
Chociażby tak jak Stawy Brutsmana zlokalizowane na warszawskich Bielanach. Tam wyprostowany kanał z betonowymi brzegami został rozkuty i zamieniony w meandrujący potok z zielonymi brzegami. Wróciły do niego ptaki i poprawiła się pojemność retencyjna całego kompleksu. Stawy także zyskały kawałek naturalnej, szuwarowej linii brzegowej i świetnie się sprawdziły w ulewne dni, mieszcząc bez problemu wody opadowe z najbliższej okolicy. To tylko jeden z przykładów rozwiązań zastosowanych w pięciu stołecznych dzielnicach w ramach programu Szuwar Warszawski.

Jakich zwierząt możemy się spodziewać w takim miejscu?
Żeby o tym opowiedzieć najlepiej będzie przyjrzeć się Dolince Służewskiej. Znajdziemy tam zaprojektowany w latach 80. przez Longina Majdeckiego układ jedenastu zbiorników rozłożonych po obu stronach Potoku Służewieckiego. Miały się napełniać w trakcie wezbrań, jednak te były niewystarczające by regularnie zasilać stawy. Wody przybyło po tym jak w późniejszych latach podłączono kolektory, ale i tak badanie prowadzone w 2018 roku wykazało, że stawy są przesuszone. Dlatego w 2020 roku podłączono ujęcia wody, napełniono zbiorniki, i wtedy przyroda ożyła.
W stawach pojawiły się bobry. Obecnie to około jedenaście osobników, którymi opiekuje się Stowarzyszenie Nasz Bóbr. Dolinka przeszła w 2022 roku inwentaryzację ptaków, z której wynika, że miejsce to jest dogodne zarówno dla gatunków szukających miejsca na lęg, jak i ptaków migrujących, które zatrzymują się wyłącznie na regeneracyjny postój. Na 98 stwierdzonych gatunków ptaków, 47 gniazdowało w dolince. Zaobserwowano tak rzadkie okazy jak bączek, którego ornitolodzy uznają za najmniejszą czaplę w Europie. Takie stawy to także raj dla płazów. Występują tu między innymi traszka zwyczajna, żaba moczarowa i zielona. W wodach dolinki pływają płocie, wzdręgi a według relacji wędkarzy także ukleje i liny.
Jakiej roślinności i warunków potrzeba, by przyciągnąć tak bogatą faunę?
Zarząd Zieleni Warszawy podkreśla, że sukces szuwarowania w Dolince Służewskiej to zbiór wielu czynników. Kluczowa jest oczywiście dbałość o dostęp do wody oraz jej jakość. Pomaga też mozaikowość siedlisk, dzięki niej znajduje się miejsce dla organizmów o różnych potrzebach. Zadrzewienia tworzą siedlisko dla dzięciołka, szpaków czy kawek. Strefa szuwarowa zapewnia przestrzeń dla trzciniaków, bączków i potrzosów. Są też strefy przejściowe z wyższymi trawami, w których kryją się między innymi cierniówki chowające gniazda w pokrzywach. Po stawach pływają platformy, na których ptakom łatwiej wypoczywać w izolacji od penetrujących teren psów i kotów. Wysokie trawy zapewniają bezpieczeństwo także płazom.

Czy taka ochrona jest w konflikcie z potrzebami mieszkańców?
W parkach miejskich polem do popisu jest strefowanie przestrzeni – pozwala ono pogodzić różne potrzeby. Podobne reguły stosuje się w przypadku stawów, gdzie można różnorodnie zaaranżować brzegi. Jeśli mówimy o renaturyzacji, to zakładamy oddanie pewnej przestrzeni wyłącznie przyrodzie. W mieście jest to pewien kompromis. Przykładowo, niektóre drzewa wokół stawów są zostawiane dla bobrów, większe okazy są jednak chronione za pomocą metalowej siatki owijanej wokół pnia.
Trzy, z jedenastu zbiorników w Dolince Służewskiej, pozostają zupełnie pominięte w udostępnianiu, tak by wokół bobrzych żeremi i najlepszych trzcinowisk panował spokój. Nie sprzyja mu obecność mieszkańców wyprowadzających psy. Dlatego koszenie w tych miejscach jest zupełnie zarzucone, także dla ochrony lęgów.
Co nie znaczy, że cała przestrzeń jest pozbawiona tras spacerowych. Są one wyjątkowo lubiane ze względu na większą wilgotność powietrza i łagodniejszy mikroklimat. Nad stawami pojawiają się i biegacze i matki z dziećmi. Choć w wielu miejscach rośnie wysoki szuwar, 30% brzegu jest co roku wykaszana by odsłonić lustro wody. Dzięki temu mieszkańcy podczas spaceru groblą mają szansę docenić przyrodnicze bogactwo dolinki i nacieszyć oko świetlnymi refleksami na wodzie.
O czym warto pamiętać?
To że w takich zakątkach zatrzymują się ptaki z wielu regionów Europy zawdzięczamy unikalnym warunkom. Z jednej strony to miasto, a więc nie występuje tu zbyt wiele drapieżników. Z drugiej strony zaniechanie koszenia i nawodnienie sprawiają, że stawy są doskonałą bazą pokarmową zwłaszcza w rejonach szuwarów i zakrzewień. Warto w tym kontekście przypomnieć apel o niedokarmianie ptaków chlebem. Jak podkreślają specjaliści zarządu zieleni, powszechne u nas kaczki krzyżówki, potrafią zajadać się nawet żołędziami. Warto dbać też o spokój dzikich zwierząt, psa najlepiej wyprowadzić na smyczy, i nie pozwalać mu na kąpanie się w stawie.

Czy woda w mieście to wyłącznie stawy?
Tworzenie szuwarów to działania stosunkowo łatwe ze względów inwestycyjnych i formalnych. Więc gdy chcemy łagodzić skutki zmiany klimatu warto poświęcić im więcej uwagi. Podobnie jak rowom, które również stosunkowo łatwo poddać renaturyzacji. Czasami wystarczy wręcz wstawienie zastawki, tam gdzie w miejskim lesie wykopano kanał. Większym wyzwaniem bywają rzeki. Raz, że są w jurysdykcji Wód Polskich, a dwa, że wymagają o wiele większych nakładów finansowych.
Mamy przykłady udanych renaturyzacji rzek. Wspomnijmy Rzekę Mleczną w Radomiu, o której pisaliśmy już w naszych publikacjach. Trudniej w przypadku rzek, które tworzą oś naszego kraju. Warto podkreślić, że nie są to rzeki, które postrzegamy tylko przez pryzmat geografii czy zasobów wodnych. Mają ogromne znaczenie historyczne, kulturowe i ogólniej tożsamościowe. Kto wyobraża sobie polską piosenkę bez Czesława Niemena śpiewającego o nadwiślańskim świcie. Albo rozmowę o przyrodniczym wizerunku Polski, która pomija osiągnięcia fotografii krajobrazowej, na czele z dorobkiem Jana Bułhaka.
Wisła jest dla nas symboliczną rzeką. Nie zmienia to faktu, że interesują się nią hydrotechnicy. Bulwary w Krakowie trzymają rzekę w ryzach z obydwu stron i zmianę tego stanu trudno sobie obecnie wyobrazić. Więcej szczęścia miał warszawski odcinek, gdzie prawy brzeg Wisły pozostaje dziki, tylko lewy jest zabudowany. Trzeba też szczerze przyznać, że nadrzeczna infrastruktura podoba się wielu mieszkańcom. Chętnie odwiedzają bulwary, szczególnie w letniej porze. Bywa tam wtedy nawet 30 tysięcy spacerowiczów dziennie.
Jednak to prawy brzeg pozostaje perłą w koronie. W centrum europejskiej stolicy można zobaczyć i bobra i las łęgowy. A kilka kilometrów dalej Wyspy Zawadowskie, piaszczysty rezerwat, który jest ostoją dla ptaków z zakazem wstępu dla ludzi. Najlepiej więc wypoczywać w miejscu odpowiednio przygotowanym. Chociażby na pięciu głównych miejskich plażach. Najpopularniejszą pozostaje Poniatówka, gdzie wyleguje się bądź grilluje wielu mieszkańców, korzystając także z żeglugi rzecznej czy innej oferty wypoczynkowej zapewnianej w Dzielnicy Wisła. Tu piasek przesiewany jest dwa razy w tygodniu, a dostęp do pawilonu kawiarnianego jest łatwy, podobnie jak dojazd do Poniatówki. Kierując się stamtąd w stronę nowej kładki pieszo-rowerowej można skorzystać ze ścieżki prowadzącej przez lasek łęgowy – tam można podziwiać dziką stronę miasta.
__
Artykuł opracował: Maciej Kozłowski
Zdjęcie otwierające artykuł: Magdalena Niezabitowska-Krogulec