Jak można mówić o zmianach, które przeszła Ustawa o ochronie przyrody? Jak duże i nieodwracalne konsekwencje zmiany niosą?
Źródło: http://wyborcza.pl/duzyformat/5,127290,15010237.html?i=10
Na przestrzeni wieków drzewa były traktowane jako paliwo. Natura, w wieku XIX w Anglii zapisała się w literaturze jako „brzydkie, miejskie pustkowie pozbawione wartego ochrony delikatnego piękna” (De Geus, 2003)[1]. Natura była poddana człowiekowi, zależna od niego i na niego skazana. Wówczas pojmowano iż zasoby ziemi są niewyczerpywalne. Rewolucja paliw kopalnych pozwoliła na odejście od eksploatacji drewna i częściowe odbudowanie zielonej gospodarki. Jednakże stało się tak dzięki upowszechnieniu edukacji, budowaniu świadomości ekologicznej w społeczeństwie a także aktywizacji grup zainteresowanych przyrodą i jej ochroną.
Zależność życia człowieka od zasobów przyrodniczych jest niepodważalna. Dlaczego zatem w XXI wieku, pomimo wysokiego poziomu świadomości i wykształcenia decydentów, próbuje się przemycać szkodliwe dla środowiska aktywności w dokumentach i aktach prawnych? Współcześnie można odnieść wrażenie, iż „wolna ręka” jaką pozostawiono właścicielom działek, jest przywróceniem dawnego trendu niekontrolowanego wyrębu. Wbrew utartym schematom „moja działka – moja sprawa” skutki (zarówno pozytywne jak i negatywne) płynące dla ekosystemu są wspólne. Jak twierdzi znany działacz na rzecz ochrony przyrody Adam Wajrak w rozmowie z OKO.press: „Państwo nie powinno abdykować z ochrony drzew, bo one są ważne dla całego społeczeństwa, nawet jeżeli znajdują się na prywatnej posesji”. Dlatego też pojawia się pytanie – czy przy tak ogromnej wartości jaką stanowią drzewa (a także jaką wartość dodaną wytwarzają), uzasadnionym jest pozostawienie tak dużej swobody prywatnym właścicielom i pozwolenie na niekontrolowaną degradację środowiska? Nowelizacja ustawy o ochronie przyrody która weszła w życie wraz z nowym rokiem, wywołała lawinę nie tylko pojedynczych wycinek drzew, lecz także masowego wyrębu prywatnych lasów.
Podróżując po Polce nie trzeba pokładać nadmiernych wysiłków aby dostrzec efekty niszczycielskiej ustawy. Reakcja na jej skutki była natychmiastowa. Prócz komentarza opozycji oraz mediów, dostrzec można było aktywność różnego rodzaju grup społecznych, obrońców przyrody, ale także mieszkańców, dla których dziedzictwo przyrodnicze jest niezwykle ważne. Odpowiedzią na oburzenie stała się nowelizacja Ustawy z dnia 16 kwietnia 2004 o ochronie przyrody. Częściowo przywrócono przepis sprzed zmiany grudniowej – zanim właściciel usunie drzewo przekraczające określone normy dopuszczalne dla wycinki bez zezwolenia, musi złożyć wniosek do urzędu gminy, jednakże uzupełniono go o wizję lokalną urzędnika. Ten, ma obowiązek sprawdzić (podczas oględzin w trenie), zasadność usunięcia drzewa. Dodatkowo za usunięcie drzewa należy uiścić opłatę, która (o ile zostaną wykonane nasadzenia zastępcze) zostanie umorzona. Natomiast Art. 83f ustawy, dotyczy tego co nie podlega ustawie, tym samym wyłącza spod ochrony wiele gatunków takich jak topola, klon srebrzysty czy kasztanowiec zwyczajny. W jaki sposób? Otóż obwód pnia, na podstawie którego ustala się zasadność dokonania zgłoszenia o wycince, jest mierzona na wysokości 130 cm. Nie trudno sobie wyobrazić, że drzewa, które będzie można wyciąć bez uzyskiwania zezwolenia, nie będą sadzonkami a dorodnymi okazami. O ile zwykłym obywatelom przypuszczalnie ustawa pokrzyżuje plany, to nie mamy pewności, iż sprytni inwestorzy nie będą wyprzedzać decyzji urzędników i uniemożliwiać im wykonania pomiarów (chociażby poprzez zredukowanie wysokości drzewa poniżej wysokości 130 cm).
Kolejna nowelizacja wprowadza do ustawy większe zaostrzenia. Zmiany będą dotyczyć pomiarów drzew (nie będzie to maksymalny obwód 120 cm mierzony na wysokości 130 cm, a 80 cm, na 5 cm), okresu przewidzianego na realizację kontroli z urzędu, skrócenia czasu na wdanie przez ministra środowiska dotyczącego wysokości opłaty za wycięcie drzewa (skrócenie okresu z 6 rozporządzenia miesięcy do 1 miesiąca), wprowadzenia 5 letniego okresu niesprzedawalności działki, z której terenu drzewa wycięto, oraz dodatkowo nałożenia opłat na właściciela, który w przeciągu 5 lat od wycinki, na miejscu wyciętych drzew zrealizował budowę. Jak widać po szybkiej reakcji rządzących, sprzeciw społeczny ma znaczenie. Warto zatem inicjować działania służące poprawie jakości środowiska, ponieważ istnienie ograniczeń wywiera presję nie tylko na użytkownikach przestrzeni. Wymaga wysiłku podczas przechodzenia różnych procedur. Często jednak droga jaką należało przejść od złożenia wniosku do jego realizacji pochłaniała tak wiele czasu, iż wnioskodawca rezygnował z podejmowania działań wycinkowych. Niemniej często jednak, zdarzało się, iż drzewa były wycinane pomimo widocznych przeciwwskazań. Obecnie niepokojącym jest fakt dokonywanej bezwzględnej wycinki drzew, na co dowodem jest prowadzenie jej nawet na terenie ochrony przyrody – w tym przypadku europejskiej Natura 2000.
Jak zatem można mówić o zmianach, które przeszła Ustawa o ochronie przyrody? Czy trafnym stwierdzeniem byłoby określenie jej jako podnoszącą poziom ochrony środowiska w Polsce? Czy staje się ona prężnym filarem do budowania świadomego społeczeństwa i planowego prowadzenia polityki ochrony środowiska? A wreszcie czy konsekwencje, które niesie za sobą wdrażanie jej założeń, wpłyną na przyszłość pokoleń w pozytywny czy negatywny sposób?
Przyroda nie mówi sama za siebie. Nie może więc wyrazić sprzeciwu, gdy działania człowieka są skierowane wbrew jej prawom. Sztuką jest wyważenie proporcji i umiejętne wykorzystywanie zasobów przyrodniczych. Ponadto istotnym jest wdrażanie nowych działań mających na celu poprawę jakości otoczenia. Poprzez realizację różnych inicjatyw ekologicznych, pomagamy w szczególności krajobrazom miejskim. To one koncentrują najwięcej betonu a co za tym idzie ciepła. Poprzez pierwiastek natury, może być on bardziej przyjazny a poprzez to zaludniony i tętniący życiem. Ostatnio przyjętym założeniem są zwiększone zaostrzenia dotyczące wycinki drzew. Czy to jednak wystarczy? Czy szkody jakie poniosła przyroda nie są zbyt wielkie? Czy Natura po raz kolejny wybaczy swoim oprawcom i pozwoli dalej korzystać ze swoich dóbr? Przyszłość pokaże.
Źródło: Łeba. W trzy dni wycięto 4 ha lasu na prywatnych działkach, tuż przy samym morzu / fot. Dominik Werner / źródło: Forum
[1] M. de Geus, The End of Over-consumption, Utrecht: International Books, 2003; M. de Geus, Utopian Sustainability: Ecological Utopianism, [w:] The transition to Sustainable Living and Practice, ed. L. Leonard, J. Barry, Bingley: Emeradl Group Publishing, 2009, s. 77-101.