Partyzantka ogrodnicza „kwitnie” w wielu współczesnych miastach. Dzięki niej wracają do życia opustoszałe miejskie donice i zaniedbane trawniki.
Gdy bliżej przyjrzymy się miejskim parkom, podwórkom i trawnikom, bez trudu znajdziemy tam dowody na ciągnącą się od lat ogrodniczą samowolkę mieszkańców. Sporo dorodnych dziś drzew posadzono nielegalnie, jeszcze więcej krzewów i kwiatów. W ramach partyzantki ogrodniczej ma też miejsce coraz więcej działań, mających na celu zwrócenie uwagi na wartość zieleni w mieście. Niedawno przykład takiej inicjatywy opisała Gazeta Wyborcza donosząc, że we Wrocławiu, grupa mieszkańców nazywająca się Ekorebeliantami, nie mogąc pogodzić się z masowymi wycinkami drzew, zabrała się za ich sadzenie. Ekorebelianci deklarują, że ich celem jest uświadomienie problemu mieszkańcom i władzom miasta. Partyzanckim sposobem można stworzyć cały park, co udało się w Warszawie, i o czym pisaliśmy. Przy pomocy tej metody powstało wiele społecznych ogrodów. Pierwszą inicjatywą znaną pod hasłem „guerrilla gardening” był właśnie ogród społeczny, założony w 1973 roku w Nowym Jorku, przez Liz Christy i jej znajomych. Miejsce to działa do dziś i nosi imię swojej założycielki.
Partyzanckie interwencje w przestrzeni miejskiej często mają na celu jej „odzyskanie”, poprzez oddanie mieszkańcom prawa do decydowania o swoim sąsiedztwie. W tej intencji wielu zielonych partyzantów sadzi w miastach kwiaty. Znany brytyjski aktywista, Richard Reynolds, obsadza nimi puste donice miejskie oraz wysepki między pasami jezdni. Reynolds deklaruje, że podejmowane przez niego działania mają na celu upiększanie zamieszkiwanej przez niego okolicy, zagospodarowywanie zaniedbanych kawałków ziemi oraz miłe spędzanie czasu na pracach ogrodniczych, w towarzystwie podobnych sobie entuzjastów. Tego typu inicjatywy nie są odosobnione. Na polskim gruncie, ukwiecaniem przestrzeni miejskiej i angażowaniem w ten proces innych, zajmuje się m.in. duet artystyczny Kwiatuchi oraz Miejska Partyzantka Ogrodnicza.
Co roku na wiosnę (1.05) obchodzony jest Międzynarodowy Dzień Partyzanckiego Sadzenia Słoneczników (International Sunflower Guerrilla Gardening Day). Richard Reynolds i inni zieloni partyzanci, w wielu miastach na świecie, wsadzają tego dnia do ziemi pestki słoneczników. Skutki tych działań widoczne są w lecie, kiedy w różnych nieoczekiwanych miejscach pojawiają się duże żółte kwiaty. Słoneczniki są dobrymi kandydatami do tego typu nasadzeń, gdyż nie wymagają szczególnej pielęgnacji. Inne kwiaty nie wymagające wiele zachodu to tulipany, hiacynty, żonkile, lawenda, maki, jeżówki, rudbekie, goździki, aksamitki, nagietki, astry, wrzosy oraz inne rośliny odporne na suszę. Przy ich pomocy również my możemy wziąć we władanie jakiś zaniedbany miejski zakątek.
Joanna Sanecka
fot. gynti_46 / Foter / Creative Commons Attribution-NonCommercial-ShareAlike 2.0 Generic (CC BY-NC-SA 2.0)